10.09.2024
Dążenie do doskonałości zdaje się być w dzisiejszych czasach głównym wyznacznikiem kanonu piękna. Jesteśmy zalewani idealnymi wzorcami w architekturze, sztuce, urodzie, a nawet ogrodnictwie. Co kilka lat kanony te ulegają zmianom, często diametralnym. Jednak podczas gdy architektura i sztuka pozostają z nami przez wiele pokoleń, uroda jest przemijająca.
Ciekawie jest również z kanonami piękna roślin. Czy ktoś jeszcze pamięta, jak w sklepach wyglądały pomidory 20 lat temu? Nierównomiernie wybarwione, ciemne plamy wokół szypułki i mnóstwo pestek w środku, które można było wysiać w następnym roku. Dziś pomidory tych cech już nie posiadają. Muszą spełniać normy. Idealny rozmiar, twardość i kolor. Te dwie pierwsze cechy narzucają nam ekonomiści, którzy tną koszty na transporcie. Identyczne pomidory po prostu lepiej pakuje się do kartonów, a ich twardość pozwala im przetrwać długie podróże. Ich smak nie jest już tak ważny i nie ma nic wspólnego z klasycznymi malinowymi pomidorami z babcinego ogródka. To samo dzieje się z jabłkami, śliwkami i innymi owocami. Ekonomia wygrywa ze smakiem i zdrowiem.
A co z roślinami ozdobnymi? Czy tutaj też kanony piękna są tak ważne? Niestety tak. Klonowanie, czyli rozmnażanie przez podział nie tylko przyspiesza produkcję, ale sprawia, że tysiące roślin o tym samym kodzie genetycznym wygląda tak samo. Rozmnażanie z nasion nie tylko jest zbyt długie i kosztowne, ale sprawia, że każda roślina ma inne cechy i różni się od swojej matki. Rozmnażanie przez podział ma wiele zalet, roślina jest idealna, dokładnie taka, jaką sobie wymyślił i zastrzegł prawnie hodowca. Jednak często jest mniej odporna na szkodniki i choroby niż ta nietrzymająca kanonów piękna i uprawiana z nasion. Tu jednak jeszcze mamy wybór i możemy sami rozmnożyć rośliny z nasion lub przez podział. Powstają oddolne organizacje społeczne, które sprzedają nasiona starych odmian warzyw, owoców pełnych smaku, ale niekoniecznie pięknych. Na szczęście wybór jest. Nie możemy jednak całej winy zwalać na producentów. Sami też podnosimy sobie poprzeczkę co do wyglądu roślin, nie wiedząc, że często to, co my uważamy za piękne, dla nich jest zjawiskiem nienaturalnym, którego nie da się zbyt długo utrzymać po zakupie rośliny. I właśnie tu chciałbym się zatrzymać i napisać o kilku takich przykładach, gdzie przyrody nie warto poprawiać, gdyż nam się to nie uda, choćbyśmy bardzo chcieli.
Strelicje zwane też rajskimi ptakami, to niezwykle ciekawe i modne rośliny. Piękne nie tylko z kwiatostanów przypominających głowę żurawia, ale też ozdobnych, dużych liści. Szerokie liście, umieszczone na okazałych ogonkach, potrafią w uprawie domowej przekroczyć wysokość nawet kilku metrów. Te rosnące w Afryce, z której strelicje pochodzą, sięgają o wiele wyżej. Blaszka liściowa na szczycie jest ogromna i mogłaby być narażona na uszkodzenia, powodowane przez silny wiatr. Jednak roślina ta znalazła sposób na to, by nie stawiać oporu silnym podmuchom wiatru. Jej liście z wiekiem zaczynają pękać wzdłuż włókien, stając się bardziej ażurowe. Ta naturalna cecha często jest przez klientów uważana za wadę, jednak to naturalny proces wzrostu rośliny i tylko młode liście mają blaszkę liściową bez poszarpanych szczelin. Natura tak to wymyśliła, że pęknięcia wzdłuż włókien są całkowicie bezpieczne dla rośliny i nie powodują infekcji, chorób grzybowych i innych patogenów. Przy okazji warto wspomnieć o starej francuskiej szkole skracania roślin poprzez łamanie gałęzi, zamiast obcinania sekatorem. Ma to zapobiec miażdżeniu tkanek i szybszym gojeniu się rośliny właśnie ze względu na naturalny proces łamania się rośliny wzdłuż włókna.
Juka rostrata, egzotyczna roślina, pochodząca z Ameryki Południowej jest jedną z bardziej odpornych na suszę roślin, jakie możemy spotkać. Jednak usychające końcówki, lancetowatych liści to normalny proces u tej pięknej juki. Im starszy liść, tym szybciej zaczynają schnąć, aż do ich nasady, by następnie przylgnąć do pnia, tworząc dekoracyjny wachlarz. Możemy je wtedy pozostawiać lub krótko przyciąć uwidaczniając pień. Same zaś końcówki liści można systematycznie podcinać, gdy nie podobają się nam ich suche czubki.
Laurowiśnia wschodnia to obecnie jedna z bardziej popularnych zimozielonych roślin w naszych ogrodach. Jej ciemnozielone, błyszczące liście oraz białe kwiatostany są niewątpliwą ozdobą wielu żywopłotów, oraz niejednego tarasu. Jednak bardzo często niepokój budzą pojawiające się na spodniej stronie liścia ciemne kropki u nasady ogonka, które kojarzone są mylnie z chorobami grzybowymi. Plamki te to nic innego jak miodniki, czyli gruczoły zapachowe, mające za zadanie wabić owady. To niezbyt częsta cecha u roślin w naszym klimacie, gdzie oprócz kwiatów również i liście swym zapachem wabią owady. Gruczołki takie możemy też spotkać na Aliancie gruczołkowatym. Ze względu na zbyt krótki w naszym kraju okres wegetacji, miodniki nie są aktywne, gdyż mają zbyt mało czasu do całkowitego rozwoju. Przysparzają jednak niepotrzebnie niedoświadczonych ogrodników o ból głowy.
Moda na sukulenty wciąż trwa, sam mam pełne parapety tych jakże ciekawych i pięknych roślin. Jednak z wiekiem, gdy sukulenty starzeją się, a szczególnie wysokie opuncje czy euforbie, ich spodnie części zaczynają drewnieć. Szara lub jasnobrązowa skorupa, coraz bardziej zaczyna dominować na dolnych partiach rośliny. Jest to naturalny proces zachodzący w roślinie. Sukulenty przystosowane są do gromadzenia wody na zapas. W miarę wzrostu, ich możliwości magazynowania stają się coraz większe, a co za tym idzie ciężar górnych partii rośliny, staje się coraz bardziej kłopotliwy. Aby kaktus pod takim ciężarem się nie złamał, wykształca u nasady pnia i rozgałęzień korek, który niczym zewnętrzny szkielet utrzymuje roślinę w pionie. Jeśli więc chcemy kupić już dorosłego, dużego kaktusa lub wilczomlecza, musimy liczyć się z tym, że roślina będzie pokryta w znaczącym stopniu korkiem.
Żywotnik, potocznie zwany tują, nieprzerwanie od lat jest jedną z najbardziej popularnych roślin iglastych w naszym ogrodzie. To bardzo odporna roślina, która przetrwa wiele niedogodności, jeśli będzie miała zapewnione odpowiednie warunki do wzrostu. Żywotniki nie lubią zbyt wilgotnych stanowisk oraz cienistych miejsc. Słońce sprawia, że roślina pięknie się rozrasta i wybarwia. Jednak często niepokoi nas żółknięcie igieł w środku roślin, dotyczy to szczególnie odmian kolumnowych, gdzie pokrój jest bardzo zwarty. Wystarczy lekko rozsunąć krzew, by zobaczyć brązowe, osypujące się suche igły. Zwiększamy wtedy dawki nawozowe, podlewamy obficiej i pryskamy preparatami przeciw grzybowymi, a efektów brak. I w sumie nic dziwnego, gdyż to naturalny proces. Tuja swoje igły traktuje jak panele słoneczne, które za pomocą zawartego w nich zielonego barwnika zwanego chlorofilem, zamienia promienie słoneczne w energię potrzebną do wzrostu. Jeśli więc roślina przyrasta coraz bardziej na szerokość, to w środku tworzy się cień, a tam, gdzie słonce nie dochodzi, panele słoneczne nie są wydajne. Roślina bardzo rozsądnie postępuje, samemu uśmiercając te gałązki, które byłyby tylko niepotrzebnym dla niej ciężarem. I tak moje dwudziestoparoletnie żywopłoty z żywotnika i choiny kanadyjskiej są całkowicie puste w środku, zapewniając schronienie ptakom i licznym owadom.
Sosny, to majestatyczne drzewa, które pięknie prezentują się w naszych ogrodach zarówno latem, jak i zimą. Mają bardzo pozytywny wpływ na nasze zdrowie, jonizując powietrze, które świetnie wpływa na nasze płuca. Od setek lat najlepsze uzdrowiska powstawały właśnie w okolicach borów sosnowych. Sosny uwielbiają suche, piaszczyste miejsca, nie lubią ściółkowania, nawadniania kropelkowego oraz cienia. Jeśli zapewnimy im dużo słonecznych chwil, będą rosły zdrowo i przybierały piękne kształty. Co jednak gdy wszystkie te warunki są spełnione, a sośnie nagle zaczynają żółknąć igły? To również proces naturalny.
W przeciwieństwie do zrzucających raz do roku liście drzew liściastych, iglaki swoje igły utrzymują na gałęziach przez kilka lat, z reguły 2-3 lata są one zielone. Po tym czasie roślina je zrzuca. Robi to rzadziej od liściastych, gdyż są one mniejsze i gromadzą mniej toksyn niż liście. A proces jesiennego zrzucania ma na celu również pozbycie się nagromadzonych przez sezon w liściach szkodliwych związków. Proces u roślin iglastych przebiega mniej gwałtownie, ale musi nastąpić co kilka lat i trwa kilka miesięcy. Sam zaś wzrost i drewnienie gałęzi oraz pnia może powodować masowe usychanie dolnych igieł oraz całych spodnich gałęzi. Dzieje się tak szczególnie u wysokich sosen żółtych, czarnych i wejmutek, gdzie z wiekiem drzewa te wyodrębniają w swym pokroju widoczny pień bez rozgałęzień.
Drzewa i krzewy owocowe przechodzą istny renesans w naszych ogrodach. Kto by nie chciał skosztować własnych borówek amerykańskich, malin czy śliwek. Na wiosnę pięknie zakwitają, by wabić owady zapylające. Jednak z upływem lata, stają się coraz mniej ładne, liście szybko się przebarwiają i opadają, pozostawiając same owoce na drzewach. Zaczynamy wtedy stosować nawozy oraz różnego rodzaju opryski, by ratować ich wygląd. Jednak jest to proces naturalny. Rośliny owocowe, zdecydowanie wcześniej zrzucają liście, niż gatunki ozdobne. Jabłonie, grusze czy śliwy mają tylko jedno zadanie, sprawić by owoc dojrzał. Gdy już jest odpowiednio wykształcony, liście przestają być potrzebne, a wręcz stają się ciężarem, który trzeba zaopatrzyć w wodę i substancje odżywcze. Drzewa i krzewy wola tę energię wpompować właśnie w owoce. Nie dziwmy się więc, że w sierpniu nasz agrest nie ma liści, a borówka amerykańska i porzeczka ma jej już czerwone. Czerwienienie liści latem u tych krzewów, to proces naturalny spowodowany wykształcaniem się przy dużym nasłonecznieniu antocjanów, które pochłaniają zielone i niebieskie światło a odbijają czerwone, stąd takie ich zabarwienie. Jeśli lato jest upalne, słoneczne i suche, roślina je wykształca, tuż przed zrzuceniem liści, by skupić się na jak najlepszych owocach. Proces ten jest jeszcze bardziej widoczny, gdy rośliny próbujemy uprawiać w donicach. Pamiętajmy zatem, że drzewa i krzewy owocowe powinniśmy traktować jako rośliny użytkowe, a nie ozdobne, i sadzić w mniej reprezentacyjnych częściach ogrodu.
Mam nadzieję, że wyjaśniłem kilka naturalnych procesów zachodzących w popularnych roślinach, które mogliśmy traktować błędnie jako chorobę lub ich wadę. Często zapominamy o tym, że wygląd rośliny, kształtowany jest przez warunki glebowe i atmosferyczne i może się on zmieniać w każdym roku. Jeśli mamy wątpliwości co do stanu kondycyjnego naszych roślin, wybierzmy się do dobrego sklepu ogrodniczego ze zdjęciem rośliny i zapytajmy profesjonalnych sprzedawców, czy mamy do czynienia z chorobą, czy naturalnym procesem życiowym rośliny.
Dowiedz się więcej na temat roślin domowych, a także ich uprawy i pielęgnacji